środa, 28 sierpnia 2013

Dzien 1: ogólnie

Wstalam o 7:00, 7:20 bylam umyta i gotowa do wyjscia- mama bylaby ze mnie dumna.


Od czego zaczac? Prawie sie spoznilam na samolot, pozniej nie obeszlo sie bez placzu, a przez ten pospiech wydaje mi sie, ze nie naprzytulalam sie odpowiednio dlugo. Przez bramke przeszlam zaplakana, wiec panowie od jakiejs ankiety typu 'dlaczego i na jak dlugo?' dali mi spokój, pózniej nie mialam rewizji na lotnisku, bo babka nie miala serca mnie obmacywac tylko mnie pocieszala. Pózniej mialam jeszcze problemy z dowodem, ale przynajmniej sie zestresowalam i przestalam plakaa‡ jakby mnie wywozili do obozu karnego.
Podróz minela zaskakujaco szybko- mielismy 25 minutowe opuznienie, wiec pilot nadrabial w locie.
Po wyladowaniu wszystko poszlo sprawnie, odnalazlam sie z host mum i ruszylysmy na pociag (superszybciutkie, wygodne i czyste). Przesiadalysmy sie 2 razy,a pózniej jeszcze samochodem 20 min drogi do domu, ale trzeba tu byc, zeby zobaczyc jakie tu wszystko jest.. proste! Nieskomplikowane, czytelne, szybkie. W Polsce panuje taki wielki balagan, ze nawet sobie nie zdawalam z tego sprawy.
Niestety przez okno pociagu niewiele zobaczylam Londynu, natomiast jadac cabrioletem host mum ogladalam dokladnie trase od Ashford do Waltham.
Waltham umieszczone jest na szczycie wzgórza. Wzgórze to ciagnie sie od slynnych bialych klifów w Dover, prawie az pod sam Londyn. Tak wiec musiakysmy waskimi, ale oczywiscie asfaltowymi uliczkami wjechac na calkiem spora gorke.

Miejsce ogolnie jest bardzo urokliwe, domki sliczne- wstawie zdjecia jak tylko bede miala okazje je zrobic. Ale w Waltham nie ma slynnego angielskiego pubu, do ktorego obiecalam sobie choc raz pojsc.

Dom, w ktorym bede mieszkac przez najblizszy rok okazuje sie byc naprawde wielkim! i z ogromna dzialka wokol. Dowiedzialam sie, ze kiedys byl to hotel, a pozniej prawie ruina, ktora rodzinka wykupila pare lat temu i wciaz wykanczaja. Z tego powodu na 4 pietrze mieszkam ja i nie Poppy, a 2 polakow, ktorzy remontuja to miejsce i ogolnie pomagaja.
Moj pokoj jest uroczy. Sciany sa turkusowo-blekitne, a wszystkie meble drewniane i takie 'ciezkie'.
Wielkie lozko, duza szafa z wieszakami, duza szafka z szufladami, sofa,fotel, tymczasowe lozko poppy, lustro, 2 szafki nocne, stolik i drzwi do lazienki-to wszysto znajduje sie w moim pokoju i wciaz mam tu sporo miesjca, wiec wyobrazcie sobie jaki ten pokoj jest przestronny!

Co do rodziny, nie podoba mi sie, ze zaprzyjazniona rodzina sa malpiki. Tak, niestety byli tu gdy tylko przyjechalam.
Ale!
Host Mum jest bardzo ciepla, mila i rozsadna, Host Dad jest niesamowicie mily, uprzejmy i ma niesamowite poczucie humoru.
O Poppy niewiele moge jeszcze powiedziec, bo jak na razie nic ja nie wyroznia od przecietnego dziecka w jej wieku.

A wszyscy razem sa bardzo pomocni, wyrozumiali i zakreceni! Kolacja wygladala bardzo.. luzno? Pies skakal dookola, wlazil na krzeslo, na kolana itd. Jest niesamowicie zywy. Biega, skacze, lata, wszedzie go pelno i przy okazji wueilbia sie lasic i przymilac :)

Co mnie zasmucilo- przez te milosc do zwierzat host mum i dad nie jedza miesa, bo nie toleruja zabijania zwierzat. Nie bylam na to przygotowana, gdy dowiedzialam sie ze moge im gotowac. Ale na szczescie Poppy je wszystko, w szczegolnosci chipsy i zelki ;)


Teraz jest juz 21:02, po calym dniu moge zdac mini relacje.
Po sniadaniu pomoglam Poppy sie przygotowac do wyjscia i pojechalismy z Host Dad do Canterbury (Waltham miesci sie po srodku miedzy Ashford,a Canterbury). Chodzilismy po 'starym miescie'- jesli mozna to tak nazwac, bo to cos jak polaczony deptak ze starym miastem. O 12:30 poszlismy na lunch do azjatyckiej restauracji. Ogolnie jestem zachwycona, ze mozna byc tak uprzejmym dla obcych ludzi. Powiedziala wam kiedys kasjerka w supermarkecie 'dzien dobry, jak wasz dzien? dziekuje, ze czekaliscie!' ?
Mnie calkiem zatkalo. Co wiecej, tu ludzie sa tacy spokojni (moze to tylko na wsi), nie spiesza sie, wola sie spoznic niz sie spieszyc gdziekolwiek.

Wracajac do tematu restauracji, jedzenie bylo nienajtansze, natomiast porcja byla calkiem bardzo duza ;)

Moj Yaki Udon z kurczakiem i malymi krewetkami za 7,50£

Wegetarianski Ramen zamowiony przez Host Dad, okolo 9£

Mini Ramen z kurczakiem z dzieciecego menu, ok 6,50£


Po restauracji zajechalimy obejrzec (bardzo wielka) prywatna szkole Poppy, a pozniej do sklepu sportowego i do supermarketu, gdzie zrobilismy zakupy spozywcze na najblizsze kilka dni.

Po powrocie gralysmy na Wii, jadlysmy troche, Poppy czytala, a ja probowalam ogarnac internet w swoim laptopie, niestety jeszcze mi sie nie udalo, wiec pisze z komputera dla au pairs.~

ps. zwykle miedzy 20, a 22 jestem dostepna na skype, gdyby ktos chcial pogadac :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz